Ok, skasowałam już wszystkie posty na temat sarajewskiej mody ulicznej. Przyznaję, nie było ich wiele. Wkrótce po założeniu bloga znalazłam pracę (ciągle w Sarajewie), kupiłam psa (mopsa) i nie miałam już czasu i ochoty, by biegać po centrum miasta z aparatem. Trochę szkoda, bo miasto, z tego co wiem, ciągle nie doczekało się street fashion bloga, a na pewno na niego zasługuje.
Jeżeli uda się wytrwać w pisaniu, blog będzie traktował o wielu sprawach, ale najbardziej o
1) powrocie do Polski po niespełna czterech latach mieszkania na obczyźnie (3 lata w Sarajewie i pół roku w Wiedniu) i czy to możliwe;
2) pewnie ciuchach, ale w kreatywny sposób, czyli nie co kupiłam i za ile, a raczej jak połączyłam, bo przyznaję, że ubierać się uwielbiam, byle nietuzinkowo, byle w zgodzie z nastrojem...;
3) przeprowadzce do Krakowa, gdyż tam z przyczyn osobistych planuje zamieszkać (jestem z Katowic);
4) Loli i naszym świecie, do którego Ktoś wkroczy na bardzo poważnie lub na chwilę (lepiej to pierwsze!)
5) masa tematów "wyjdzie w praniu", a będą do nich na pewno należały psy, podróże, gotowanie, wydarzenia kulturalne to tu, to tam oraz cała reszta umilających życie spraw :)
Sama nie wiem, czy będę tęsknić za Bałkanami, czy się odnajdę....czy będę w stanie pisać regularnie, itd. itp. :)
Na początek przedstawiam Wam Lolę, dawniej Askę Kalezzis, urodzoną 19 lipca 2010 w Djakovie (Djakovo). Lola posiada chorwacki paszport jednak od trzeciego miesiąca życia mieszkała w Sarajewie, bywała we Włoszech i w Polsce, a od stycznia tego roku mieszka w Wiedniu. Znudziły ją jednak wojaże i zamierza podbijać ludzkie i psie serca w Krakowie, już od lipca 2013
Mini Lola Sarajewska. Wówczas posiadaczka największego zeza rozbieżnego w całej byłej Jugosławii :)
Lola i jedna z jej pierwszych zabawek, którą ciągle ma i uwielbia (mamlać)
Lola umilająca pracę :)
Pierwsze wakacje Loli, bośniackie wybrzeże, lipiec 2011
Jedna z przyczyn moich obaw, czy przeżyję w Polsce, dobrych 10 godzin od Adriatyku (aaaaaaaaaa!)
jw.
....oraz od potraw przygotowywanych "ispod sača" - czyli w żeliwnym naczyniu, gdzie na ogniu lub w popiele powoli lubią pichcić się pyszności... (na zdjęciu nie ma sača, jest tylko jego zawartość) http://en.wikipedia.org/wiki/Sa%C4%8D
Lola też tęskni za swoim sarajewskim przyjacielem o imieniu Terry, pełnym słowacko-bałkańskiego uroku...
Oba zdjęcia zostały zrobione nad jeziorem Borackim (Boračko jezero) w BiH, gorąco polecam, na pewno kiedyś zrobię wpis na temat tego, co warto zobaczyć w tym pięknym, zielonym kraju :)
Lola włoska lubi taplać się w błocie i wygrzewać we wrześniowym słońcu, tu: Santa Sofia, Emilia-Romagna
Biedna Lola, niby światowa, ale jedzenie prosciutto idzie jej kiepsko...
Ojej, zrobiło się bardzo sentymentalnie ;) Ale cieszymy się na powrót. AHOJ, PRZYGODO!
przesłodki psiaczek <3
OdpowiedzUsuń