środa, 15 maja 2013

Lola wraca do Polski :)



Ok, skasowałam już wszystkie posty na temat sarajewskiej mody ulicznej. Przyznaję, nie było ich wiele. Wkrótce po założeniu bloga znalazłam pracę (ciągle w Sarajewie), kupiłam psa (mopsa) i nie miałam już czasu i ochoty, by biegać po centrum miasta z aparatem. Trochę szkoda, bo miasto, z tego co wiem, ciągle nie doczekało się street fashion bloga, a na pewno na niego zasługuje.


Jeżeli uda się wytrwać w pisaniu, blog będzie traktował o wielu sprawach, ale najbardziej o


1) powrocie do Polski po niespełna czterech latach mieszkania na obczyźnie (3 lata w Sarajewie i pół roku w Wiedniu) i czy to możliwe;


2) pewnie ciuchach, ale w kreatywny sposób, czyli nie co kupiłam i za ile, a raczej jak połączyłam, bo przyznaję, że ubierać się uwielbiam, byle nietuzinkowo, byle w zgodzie z nastrojem...;


3) przeprowadzce do Krakowa, gdyż tam z przyczyn osobistych planuje zamieszkać (jestem z Katowic);


4) Loli i naszym świecie, do którego Ktoś wkroczy na bardzo poważnie lub na chwilę (lepiej to pierwsze!)


5) masa tematów "wyjdzie w praniu", a będą do nich na pewno należały psy, podróże, gotowanie, wydarzenia kulturalne to tu, to tam oraz cała reszta umilających życie spraw :)






Sama nie wiem, czy będę tęsknić za Bałkanami, czy się odnajdę....czy będę w stanie pisać regularnie, itd. itp. :)






Na początek przedstawiam Wam Lolę, dawniej Askę Kalezzis, urodzoną 19 lipca 2010 w Djakovie (Djakovo). Lola posiada chorwacki paszport jednak od trzeciego miesiąca życia mieszkała w Sarajewie, bywała we Włoszech i w Polsce, a od stycznia tego roku mieszka w Wiedniu. Znudziły ją jednak wojaże i zamierza podbijać ludzkie i psie serca w Krakowie, już od lipca 2013





Mini Lola Sarajewska. Wówczas posiadaczka największego zeza rozbieżnego w całej byłej Jugosławii :)







Lola i jedna z jej pierwszych zabawek, którą ciągle ma i uwielbia (mamlać)






Lola umilająca pracę :)









Pierwsze wakacje Loli, bośniackie wybrzeże, lipiec 2011









Jedna z przyczyn moich obaw, czy przeżyję w Polsce, dobrych 10 godzin od Adriatyku (aaaaaaaaaa!)









jw.









....oraz od potraw przygotowywanych "ispod sača" - czyli w żeliwnym naczyniu, gdzie na ogniu lub w popiele powoli lubią pichcić się pyszności... (na zdjęciu nie ma sača, jest tylko jego zawartość) http://en.wikipedia.org/wiki/Sa%C4%8D









Lola też tęskni za swoim sarajewskim przyjacielem o imieniu Terry, pełnym słowacko-bałkańskiego uroku... 









Oba zdjęcia zostały zrobione nad jeziorem Borackim (Boračko jezero) w BiH, gorąco polecam, na pewno kiedyś zrobię wpis na temat tego, co warto zobaczyć w tym pięknym, zielonym kraju :) 









Lola włoska lubi taplać się w błocie i wygrzewać we wrześniowym słońcu, tu: Santa Sofia, Emilia-Romagna 








Biedna Lola, niby światowa, ale jedzenie prosciutto idzie jej kiepsko... 






Ojej, zrobiło się bardzo sentymentalnie ;) Ale cieszymy się na powrót. AHOJ, PRZYGODO!

1 komentarz: