środa, 28 maja 2014

N a j p o p u l a r n i e j s z y wpis na świecie. Lola i wciąż życie :)

Dobra, jak to się robiło? no jak? jak napisać coś po roku przerwy, gdy tak naprawdę nigdy wiele się nie pisało? online oczywiście.

dziś naszło mnie z nagła, że skoro moja praca to głównie pisanie, ale strasznie poważne, to może zaczęłabym coś dodatkowo, nie do końca poważnie? zaspokajając głód felietonów i składania myśli do kupy, bawienia się słowami, śmiesznymi/dziwnymi sytuacjami, które przytrafiają się - choć może nie tak często ostatnio.... 


i przypuszczam, że wpis o tym charakterze jest najpopularniejszym wpisem na wszystkich blogach na świecie: 


ZACZYNAM - PO RAZ KOLEJNY - 3 RAZY NIE WYSZŁO - TERAZ NA PEWNO SIĘ UDA!


ok, bez wygłupów! naprawdę sądzę, że to jeden z najpopularniejszych wpisów :) a czy tak jest? wyzywam osoby parające się zawodowo socjologią, by to sprawdziły! ew. statystyką i socjologią ;) 


Spostrzeżenia z ostatniego roku? Może w kolejności:


1) w Polszy czas płynie o wiele szybciej aniżeli np. w BiHu (Bośni i Hercegowinie), czy nawet Wiedniu (bo w całej Austrii nie byłam) - choć MT z wiedeńskiego banku, absolwent Konopy, pewnie się ze mną nie zgodzi ;) ale kto Go tam wie! :)


2) odkąd bardzo rzadko palę nie mam chronicznych zapaleń oskrzeli :) :)


3) oraz: miasto z rzeką [KRAKÓW] jak zawsze rządzi (podobnie jak: Maribor i Sarajewo! - te też mają jedyne w swoim rodzaju rzeki - Dravę i Miljacką (zdjęcia cudzego autorstwa ergo nie moje , bo nie piszę ze swojego komputera, a na nim archiwizuję zdjęcia)


DRAVA, jaką pamiętam




MILJACKA, którą uwielbiam! Lola też! 




4) czteroletnia mopska Lolinia to wciąż 100% mopski w mopsce <3 i 1000 000% Czystej Miłości oczywiście! :) 


5) praca bywa trudna, bywa satysfakcjonująca, bywa, że się nie chce, a bywa, że miło i lekko się pracuje! bywa, że znajomi z pracy bawią, a bywa, że prawie bawią ;) a tak w ogóle to są SUPER! [ukłony]


6) ............... niech każdy dopisze swoje sposprzeżenia! moje póki co takie! a swoją drogą ciekawy byłby to TAG blogowy  - doświadczone blogerki i blogerzy: są takie rzeczy w blogach? jeżeli tak, to WIO ;) 




Ok, a teraz smutne spostrzeżenie z wersu powyżej: BLOGERKI zostało podkreślone jako nieprawidłowe przez Office Word [czy którykolwiek edytor tekstu, który używany jest przez bloggera?] proponuje w zamian:

BLOG ERKI
BLOG-ERKI
BLOGER KI
BLOGER-KI
BLOKIERKI

Co to do cholery są blokierki? Zabawne w sumie, ale to śmiech przez łzy ----> dlaczego ten edytor tekstu jest jakby krok ZA ewolucją społeczną? ;)


Uff, koniec dygresji!


A zatem, po roku przerwy - witaj BLOGGERZE - do zobaczenia wkrótce (????) albo za ROK :) 



A na deser:


Lola w 2:40, ja wcześniej, prawie niewidoczna :)




środa, 29 maja 2013

AKO BOG DA



Ok, skasowałam, a teraz żałuję, że skasowałam, bo zdjęcia były fajne i nie do odtworzenia...ok, dość płakania nad rozlanym mlekiem - idzie nowe, lepsze! :)




Póki co inspiracje są co krok, choć, jak widać, rzadko która przeżyje jako wpis :) no ale to się zmieni!




Zmieni się też czcionka i kolory, ale to muszę jeszcze obmyślić, bo zmienić chyba potrafię... ;) choć...kto wie! samodzielna BABA, niespełna 4 lata żyjąca mniej lub bardziej sama, ale przyznaję, że te komputerowe czeluście bywają wyzwaniem! Wolę starodawne notesy....i nie, nie jestem hipsterką.... ;)

a Lola? kto wie..., choć nie widać tego po fryzurze, ale wąsy ma ;)





Pozdrawiam też wszystkich czytających, czyli na razie tylko takiego jednego Krakusa, gdy go zmuszę, ale i to się może zmieni ;)




A wpis ten pragnę okrasić starym, dobrym bośniackim powiedzeniem: AKO BOG DA! czyli: jeśli Bóg pozwoli :), ale ten zwrot oraz częstotliwość z jaką jest zasługują na osobny wpis :)))

środa, 15 maja 2013

Lola wraca do Polski :)



Ok, skasowałam już wszystkie posty na temat sarajewskiej mody ulicznej. Przyznaję, nie było ich wiele. Wkrótce po założeniu bloga znalazłam pracę (ciągle w Sarajewie), kupiłam psa (mopsa) i nie miałam już czasu i ochoty, by biegać po centrum miasta z aparatem. Trochę szkoda, bo miasto, z tego co wiem, ciągle nie doczekało się street fashion bloga, a na pewno na niego zasługuje.


Jeżeli uda się wytrwać w pisaniu, blog będzie traktował o wielu sprawach, ale najbardziej o


1) powrocie do Polski po niespełna czterech latach mieszkania na obczyźnie (3 lata w Sarajewie i pół roku w Wiedniu) i czy to możliwe;


2) pewnie ciuchach, ale w kreatywny sposób, czyli nie co kupiłam i za ile, a raczej jak połączyłam, bo przyznaję, że ubierać się uwielbiam, byle nietuzinkowo, byle w zgodzie z nastrojem...;


3) przeprowadzce do Krakowa, gdyż tam z przyczyn osobistych planuje zamieszkać (jestem z Katowic);


4) Loli i naszym świecie, do którego Ktoś wkroczy na bardzo poważnie lub na chwilę (lepiej to pierwsze!)


5) masa tematów "wyjdzie w praniu", a będą do nich na pewno należały psy, podróże, gotowanie, wydarzenia kulturalne to tu, to tam oraz cała reszta umilających życie spraw :)






Sama nie wiem, czy będę tęsknić za Bałkanami, czy się odnajdę....czy będę w stanie pisać regularnie, itd. itp. :)






Na początek przedstawiam Wam Lolę, dawniej Askę Kalezzis, urodzoną 19 lipca 2010 w Djakovie (Djakovo). Lola posiada chorwacki paszport jednak od trzeciego miesiąca życia mieszkała w Sarajewie, bywała we Włoszech i w Polsce, a od stycznia tego roku mieszka w Wiedniu. Znudziły ją jednak wojaże i zamierza podbijać ludzkie i psie serca w Krakowie, już od lipca 2013





Mini Lola Sarajewska. Wówczas posiadaczka największego zeza rozbieżnego w całej byłej Jugosławii :)







Lola i jedna z jej pierwszych zabawek, którą ciągle ma i uwielbia (mamlać)






Lola umilająca pracę :)









Pierwsze wakacje Loli, bośniackie wybrzeże, lipiec 2011









Jedna z przyczyn moich obaw, czy przeżyję w Polsce, dobrych 10 godzin od Adriatyku (aaaaaaaaaa!)









jw.









....oraz od potraw przygotowywanych "ispod sača" - czyli w żeliwnym naczyniu, gdzie na ogniu lub w popiele powoli lubią pichcić się pyszności... (na zdjęciu nie ma sača, jest tylko jego zawartość) http://en.wikipedia.org/wiki/Sa%C4%8D









Lola też tęskni za swoim sarajewskim przyjacielem o imieniu Terry, pełnym słowacko-bałkańskiego uroku... 









Oba zdjęcia zostały zrobione nad jeziorem Borackim (Boračko jezero) w BiH, gorąco polecam, na pewno kiedyś zrobię wpis na temat tego, co warto zobaczyć w tym pięknym, zielonym kraju :) 









Lola włoska lubi taplać się w błocie i wygrzewać we wrześniowym słońcu, tu: Santa Sofia, Emilia-Romagna 








Biedna Lola, niby światowa, ale jedzenie prosciutto idzie jej kiepsko... 






Ojej, zrobiło się bardzo sentymentalnie ;) Ale cieszymy się na powrót. AHOJ, PRZYGODO!

czwartek, 19 sierpnia 2010

środa, 4 sierpnia 2010

anegdota G. Holoubka o K. Jedrusik :D

W jednym z wywiadow, o ile sie nie myle, dla "Wysokich Obcasow", Gustaw Holoubek zapytany o to, co się teraz dzieje w polityce odparł:
„Przytoczę taki obrazek obyczajowy, który moim zdaniem dobrze ilustruje to, co się teraz dzieje w polskiej polityce. W jednym z teatrów na próbie Kalina Jędrusik zapaliła papierosa. Na scenie nie wolno palić papierosów. Zbliżył się strażak i powiedział: Proszę zgasić papierosa, bo tu nie wolno palić. A Kalina jak Kalina - z wdziękiem odparła: Odpierdol się strażaku. I on strasznie się zamyślił, poszedł za kulisy i tam trwał jakiś czas. Potem nabrał powietrza, wrócił na scenę, ale tam już nie było Kaliny, tylko Basia Rylska. On jednak tego nie zauważył, bo oczy zaszły mu bielmem z wściekłości, i krzyknął do Rylskiej: Ja też potrafię przeklinać, ty kurwo stara!. Kompletnie zdumiona Basia pobiegła do Edwarda Dziewońskiego, który był reżyserem spektaklu, i powiedziała mu, że strażak zwariował, bo ją zwyzywał bez żadnego powodu. Dziewoński strasznie się zezłościł, poszedł do strażaka i powiedział: A pan jest chuj!. Przy czym strażak był inny. Więc tak wygląda życie polityczne w naszym kraju.”
:)
bez zwiazku, ale z jajem!

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

* rozważam uczynienie tego bloga fashion blogiem... a może life blogiem z elementami mody ulicznej, tak będzie lepiej.. trudno bowiem ograniczyć nadaktywność do zaledwie jednej aktywności...

choć moda uliczna dopiero w planach... (na razie na etapie rozważania zaczepki), ale muszę się spieszyć, bo wkrótce diaspora wyjedzie i może już nie być tak łatwo o ciekawie ubranych... no i najważniejsze: przespałam Sarajevo Film Festival..., czyli muszę czekać do przyszłego roku ;) kiedy, liczę na to, blog będzie już miał swoje ciekciekAWE życie :D

Kur(w)a

Moje ego jest dziś coś "nie tego"....

Miałam być kurą domową w stylu Marii Awarii Peszek "kochanie, robię pranie (...) rosół z siebie robię i podaję tobie wprost do ust(....)" (zrobić pranie, pierogi i być może coś jeszcze na P), ale życie zaczerpnęło raczej z innej zwrotki tego utworu (potworu): "pralka pierze, ja nie wierzę w nic"
Całego kurowania (kurzenia) odechciało mi się bowiem, gdy zobaczyłam, że cieknie zlew, wtedy też kurowanie zmieniło się w kurwowanie i tak już zostało ;) No a do tego nie miałam się komu podać...!

Aktualnie zaś wahom się, czy dokończyć oglądanie "Mechanicznej pomarańczy", czy raczej kontynuować z "Miłością po polsku" (nowa Gretkosia)...

daj Boże tylko takie życiowe dylematy!!! :D

bobranoc


Raczej lubię poezję Ks. Jana Twardowskiego, tchnącą iście franciszkańską pogodą ducha. Jednak w dzisiejszym nastroju poniższy wiersz brzmi zwyczajnie niczym nawoływanie do samobójstwa.... Jedno jest pewne, nie należy go czytać niedoszłym samobójcom ;) ps. idę otworzyć okno :D




*** (Nie płacz w liście)


Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz


czwartek, 29 lipca 2010

l?o?v?e

when i'm drunk i keep on thinking i love you
whereas sober, i'm hesitating between love for myself and love for you
while sober, just the love for the world seems obvious.... and based on being an integral part of the world, just self - loving is certain

- Certainty, certainty, certainty! - said Ale
- Stop swearing! - rebuked her God

ps.

Gdziekolwiek znajde ziarenko sezamu, musze je wrazic do buzi i oczywiscie z dzika satysfakcja rozgryzc, wyssac lekko goryczkawy smak, a nastepnie z rozkosza przelknac. Na szczescie mam za slaby wzrok, by ziarenka sezamu dostrzec na chodniku na przyklad.... (tak jakby codziennych ponizen wynikajacych z dziwactwa bylo jeszcze malo) :P

:D