poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Kur(w)a

Moje ego jest dziś coś "nie tego"....

Miałam być kurą domową w stylu Marii Awarii Peszek "kochanie, robię pranie (...) rosół z siebie robię i podaję tobie wprost do ust(....)" (zrobić pranie, pierogi i być może coś jeszcze na P), ale życie zaczerpnęło raczej z innej zwrotki tego utworu (potworu): "pralka pierze, ja nie wierzę w nic"
Całego kurowania (kurzenia) odechciało mi się bowiem, gdy zobaczyłam, że cieknie zlew, wtedy też kurowanie zmieniło się w kurwowanie i tak już zostało ;) No a do tego nie miałam się komu podać...!

Aktualnie zaś wahom się, czy dokończyć oglądanie "Mechanicznej pomarańczy", czy raczej kontynuować z "Miłością po polsku" (nowa Gretkosia)...

daj Boże tylko takie życiowe dylematy!!! :D

bobranoc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz